wtorek, 25 marca 2014

Szafir

                  Jubiler Antoni Lipiński był w doskonałym nastroju. Właśnie przed chwilą wrócił z żoną i młodszym synem z zimowych ferii w Szwajcarii. Szkoda, że starszy nie mógł pojechać z nimi, ale akurat miał sesję egzaminacyjną na studiach. Antoni cieszy się już na jutrzejszy powrót do pracy. Jego salon jubilerski jest już znany w całym mieście i przynosi coraz większe dochody. A przecież początki nie były łatwe. Malutki sklepik, nieduży wybór towaru i niewielu klientów. Większość wolała kupować biżuterię u konkurencji, w znanym wszystkim od lat salonie braci Zychów. Teraz jest zupełnie na odwrót, a Zychowie z zawiści nie mogą na niego patrzeć.
                Z tych wspomnień wyrwał Antoniego dźwięk jego telefonu komórkowego. Szybko uśmiech zniknął z twarzy jubilera. Dzwonił policjant z informacją, że w jego salonie było włamanie i skradziono niezwykle cenną bransoletę z szafirami. Po chwili był już na miejscu przestępstwa. Ze zdumieniem patrzył na pustą gablotę. Nie było żadnych śladów włamania. Gablota nie była uszkodzona. To samo z drzwiami. Złodziej musiał doskonale znać się na jubilerskich zabezpieczeniach. Czy to możliwe, żeby Zychowie z zazdrości posunęli się do przestępstwa? Podzielił się swoimi obawami z policjantem. Ten miał jeszcze do niego kilka pytań, po których mu podziękował i odjechał. Antoni, zrezygnowany wrócił do domu. W domu, zarówno żona, jak i synowie, próbowali go pocieszyć mówiąc, że policjanci na pewno znajdą złodzieja, a skradzione szafiry wrócą do salonu. Mężczyzna jednak nie bardzo w to wierzył. Wiedział, że jego konkurenci są sprytni, mają doskonałe kontakty i na pewno pozbyli się już bransolety i to z niezłym zyskiem. Mijały kolejne dni, niestety w śledztwie nie było żadnych postępów. Antoni był coraz bardziej przekonany, że złodziejami są Zychowie. Nie mógł znieść ich kpiących uśmiechów, kiedy przypadkowo się spotykali. Ale niczego nie mógł im udowodnić. Powoli pogodził się ze swoją stratą.
Jakież  było jego zdziwienie, kiedy otrzymał informację z policji, że szafirowa bransoleta została odnaleziona u pasera, a dzięki jego zeznaniom zatrzymano sprawcę. Antoni w radosnym nastroju udał się na posterunek policji. Nie miał żadnych wątpliwości, to na pewno były szafiry, które skradziono z jego salonu. Z satysfakcją pomyślał, że przestępcy wreszcie poniosą zasłużoną karę. Zapytał więc policjanta, czy naprawdę zatrzymano Zychów. Odpowiedź powaliła go z nóg. Naprawdę zatrzymano sprawcę. Niestety, nie był nim żaden z braci Zychów. Sprawcą okazał się jego starszy syn.
Marcin Szymaniak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz