Jajko Faberge swój kult zawdzięcza
carowi Rosji-Aleksandrowi III, który w 1884 roku zlecił po raz pierwszy
wykonanie jubilerowi Faberge takiego
jajka w prezencie dla swojej żony Marii. Kiedy królowa zmarła, jej syn
Mikołaj II postanowił kontynuować tę tradycję i zamawiał co roku jedno jajko na Wielkanoc. Carskie
zachcianki nie znały granic, dlatego też najmłodsza z rodzeństwa-Anastazja nie
chciała mieć jajka, tylko coś wyjątkowego.
Poprosiła
o jabłko. Dlaczego jabłko? Uwielbiała szarotki, dżemy, soki i inne wyroby z tego
owocu. Jubiler długo się zastanawiał jak wykonać jabłko. W końcu postanowił
ozdobić owoc złoceniami tak jak robił to z jajkami, rubinami i diamentami oraz
szmaragdami zamiast listków. Wręczył prezent dziewczynce na jej 6 urodziny.
Niedługo potem nastąpiła rewolucja październikowa i cała carska rodzina została
rozstrzelana, a jabłko zaginęło bez śladu. Aż do pewnej listopadowej nocy w
2013 roku.
Jabłko pojawiło się 3 miesiące
temu na aukcji internetowej. Dosłownie
na 5 minut, wzbudzając zainteresowanie kolekcjonerów jajek Faberge na całym
świecie.
Co
ciekawsze, po tygodniu z nocy 8 na 9 listopada zamordowano dwóch znanych
kolekcjonerów z Francji - Sir Flo i Sir Fla. Detektyw Sonus czytając te
wiadomości w swojej kancelarii przy Rue de Rivoli od razu postanowił
zająć się tą sprawą osobiście.
Spakował swój sprzęt do czarnej skórzanej torby, która idealnie pasowała do jego minimalistycznego stylu. Klasyczna biała koszula wraz z szarą marynarką wykonaną z lnu od Hugo Bossa zostały przełamane dżinsami Levis'a oraz czarnymi conversami by dodać stylizacji luzu.
Sonus
był wysokim, zielonookim brunetem o wysportowanej sylwetce. Powracając do
sprawy. Rzucił „cześć” swojej sekretarce wybiegając z kancelarii wprost do
swojego starego garbusa. Pojechał do oddalonej o 10km od Paryża willi Sir Flo,
w której nadal prowadzono śledztwo. Na szczęście detektyw był zaprzyjaźniony z
sierżantem Nyla i mógł bez obaw rozejrzeć się po willi jak i sprawdzić laptopa
kolekcjonera.
Znalazł tam wiele ciekawych
informacji, min. nazwiska posiadaczy , czyli kolekcjonerów, łącznie z ich
zbiorami. Wszystko udokumentowane było szczegółowymi zdjęciami, oraz szacunkową
wartością każdego eksponatu. Dziwiła
taka skrupulatność i wiedza na temat posiadania przez innych cennych cacek.
Rzadko
się zdarzały aukcje jajek, a co dopiero jabłka Faberge, o którym wiedzieli
nieliczni. A tu nagle aukcja
internetowa. To jak wsadzenie kija w
mrowisko.
Czuł, że obaj kolekcjonerzy byli w to
zamieszani, ale kto jeszcze? Kto ich zabił? Kto wiedział o jabłku? Kto był jego
posiadaczem? I gdzie znajdowało się jabłko? W Europie, Azji? A może w Ameryce?
Kiedy już miał skończyć pracę
z laptopem, jego uwagę przykuł folder z nietypową nazwą „A.A.A.”. Sonus
postanowił to zbadać i podwójnie kliknął na ikonkę teczki. Jego oczom ukazały
się notatki dotyczące carskiej rodziny. Nie całej, lecz zaczynając od
Anastazji, która podobnie jak rodzina została rozstrzelana. Tak przynajmniej
mówiono.
Okazało
się, że dziewczynka zdołała uciec przed śmiercią tajnymi korytarzami w pałacu.
Wraz z nianią pojechała do Paryża do swojej babci, gdzie się bywała często przez pierwsze dwa lata swojego życia. Gdy
dorosła, była wykształconą panną, lecz bez majątku.
Wyszła
za mąż za szlachetnie urodzonego Francuza, urodziła córkę Alicję, która jak
dorosła wyszła również za Francuza, też urodziła córkę i nadała jej imię Anastazja. Czy to nie dziwne?
Na dodatek to właśnie z już dorosłą Anastazją-wnuczką korespondował o jabłku Sir Flo. Miała przyjechać do willi w dniu śmierci kolekcjonera. Czy prawnuczka cara Rosji chciała sprzedać rodzinną pamiątkę, czy tylko ją oszacować, a może ukryć?
Na dodatek to właśnie z już dorosłą Anastazją-wnuczką korespondował o jabłku Sir Flo. Miała przyjechać do willi w dniu śmierci kolekcjonera. Czy prawnuczka cara Rosji chciała sprzedać rodzinną pamiątkę, czy tylko ją oszacować, a może ukryć?
Inspektor zastanawiał się czy jabłko jest
nadal u Anastazji, a ona sama bezpieczna? Sonus miał głowę pełną pytań i żadnej
odpowiedzi.
Jak na prawdziwego policjanta przystało,
zaczął węszyć jak wyżeł, szukając najdrobniejszych skrawków informacji.
Przeglądał aukcje internetowe na całym świecie. Wziął pod lupę innych
kolekcjonerów. Śledził każdy ich ruch. Z kilkoma poznał się osobiście i
ostrzegł przed feralnym jabłkiem. Prosił, że jeśli ktokolwiek będzie chciał się
z nimi skontaktować w sprawie jabłka Fabrge,
mają natychmiast dać znać, bo tu chodziło już o ich życie.
Długo nie trzeba było czekać.
Zaledwie
kilka tygodni później o spotkanie jednego z kolekcjonerów poprosił nieznajomy. Kolekcjoner pan Francis
Lebroc, od razu poinformował inspektora. Spotkanie miało się odbyć w centrum Paryża, w
często odwiedzanej herbaciarni Lawenda. Cała okolica była obstawiona
tajniakami, ba, nawet dwóch snajperów usadowiło się na dachu kamienicy
naprzeciwko.
Inspektor
całe spotkanie obserwował przez lornetkę. Pan Lebroc miał założony podsłuch, więc też słyszał o czym
była mowa.
Ot,
zwyczajna rozmowa o mistrzu Faberge, o jego dziełach, żadnych konkretów, ale
dla inspektora wszystko było jasne. Rozpoznał w nieznajomym agenta KGB.
Przejrzał plan. Sonus miał światły umysł, bardzo analityczny, szybko
zrozumiał, o co chodzi.
Prawdopodobnie
Anastazja był obserwowana przez rosyjskich agentów. Być może nawet kontaktowali
się z nią. A chodziło tylko o jabłko. Za punkt honoru KGB uznało zdobycie
jabłka do petersburskiej galerii Ermitaż. Zrobiliby wszystko, byle nie trafiło
do Luwru.
Anastazja wraz z mężem zniknęli.
Sonus dowiedział się tylko sobie
znanymi kanałami, że prawdopodobnie przenieśli się do Szkocji.
Tajną
notą wysłaną przez Interpol poprosił
kolegów ze Scotland Yardu, aby mieli pieczę nad Anastazją i jej rodziną.
KGB
się wycofało, albo „uśpiło” . W każdym razie sprawa ucichła i została uznana za
niewyjaśnioną.
Weronika
Sakowska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz