sobota, 25 stycznia 2014

Strychowe radio


    Rozalia zawsze lubiła jeździć na wakacje do ciotki Amelii, która mieszkała w miejscowości "Zaczarowana". Z czasem, gdy dziewczyna zaczęła dorastać, ciągłe wizyty w Zaczarowanej robiły się coraz bardziej nudne. Mimo, że nie bawiły ją już: zabawy w błotach, wspinaczki na drzewa w Tajemniczym Sadzie i budowanie w ich koronach domków, i tym razem, pod przymusem rodziców, musiała pojechać. Pewnego razu, wraz z dobrą koleżanką odkryły niezwykłą tajemnicę Zaczarowanej miejscowości. Od tamtej pory ich życie bardzo się zmieniło.
   Dni ciągnęły się w nieskończoność, a towarzyszący im upał, jeszcze bardziej je wydłużał. Znudzona Rozalia siedziała na białej ławce, w cieniu ogromnego orzecha, na końcu ogrodu ciotki. Dziewczyna przeczytała już wszystkie książki, które w ostatnim czasie miała pod ręką i ułożyła co najmniej 5 układanek dla zabicia czasu. Była bardzo ładną, drobną osóbką o jasnej karnacji. Miała ciemne, długie, sięgające aż do pasa loki, które tamtego dnia spięła w kucyk. Charakterystyczne w jej urodzie były duże, jasno-błękitne, oczy i mocno zarysowane kości policzkowe. Siedząc tak, ubrana była w ciemno-wiśniową, koronkową sukienkę, sięgającą długości przed kolan. Na stopach miała baletki w kolorze mięty. Z daleka zobaczyła zmierzającą w jej kierunku, starą dobrą koleżankę z dzieciństwa, mieszkającą podwórko dalej. Dziewczyna miała na imię Zoja, w ręku trzymała wiklinowy koszyczek. Będąc bliżej głośno powiedziała:
-Cześć! Dawno się nie widziałyśmy co?
-Oj tak, trochę czasu minęło, faktycznie. - odparła zadowolona Rozalia, która bardzo się ucieszyła na jej widok.
-Przyniosłam trochę ciastek malinowych, opowiadaj jak u ciebie? - zapytała Zoja.
-Wszystko w porządku, szczerze mówiąc, to trochę mi się tu nudzi, cieszę się, że przyszłaś. - miło odpowiedziała Rozalia.
-Mnie też, to już nie to samo, co kiedyś. - zaśmiała się Zoja.
Dziewczyny długo siedziały i wspomniały dawne czasy, co chwilę się śmiejąc. Rozalia zapomniała o czasie, dopóki nie przeszedł ją pierwszy dreszcz. Dopiero wtedy zauważyła, że jest już późno. Pożegnały się i od razu umówiły na następny dzień. Wróciła do domu i porozmawiała chwilę z ciocią Amelią, która zaproponowała jej ,aby jutro wybrała się z Zoją na strych, może tam znajdą coś, co je zainteresuje. Następnego dnia, po południu obie dziewczyny spotkały się przed wejściem do domu Amelii. Od razu ruszyły w stronę schodów prowadzących na strych. Przekręciły starym kluczem zardzewiałą kłódkę i nacisnęły klamkę. Drzwi lekko skrzypnęły, dając im do zrozumienia, że są tu pierwszymi gośćmi od długiego czasu. Gdy już weszły do środka, stanęły obok siebie, rozglądając się po pomieszczeniu. Było dość szerokie i długie, na wprost na samym końcu strychowego korytarza stała ogromna, drewniana szafa. Po prawej stał duży fotel na biegunach, przykryty folią. Wszędzie leżało mnóstwo różnych przedmiotów. Po lewej, trochę za drzwiami, znalazły regał z książkami, jednak żadna nie miała tytułu, a w środku były same puste kartki.
 Na strych wpadało trochę światła słonecznego z okna dachowego. W całym pomieszczeniu roznosił się zapach stęchlizny, był on jednak znośny, a nawet dodawał uroku temu miejscu. Rozalia od razu podeszła do szafy, otworzyła drzwiczki i spojrzała do środka. Wśród starych futer i skórzanych kurtek, na dnie znalazła kuferek. Obie usiadły na środku strychu i otworzyły go. Znalazły w nim zwykłe, stare, nieduże radio z lat 90. Zoja pomyślała, że milej by było, gdyby puściły sobie jakąś muzykę, więc chwyciła radio, żeby podłączyć je do kontaktu. Rozalia zauważyła małą karteczkę, która wypadła z urządzenia. Podniosła ją i przeczytała na głos: "Uważaj, to nie jest zwykłe radio". Spojrzała na koleżankę, która gorączkowo próbowała znaleźć kabel od sprzętu. Okazało się, że radio nie ma kabla, co dziwniejsze wcale nie służyło do słuchania muzyki bądź wiadomości. Dziewczyny obejrzały dokładnie urządzenie, po czym Zoja wcisnęła jakiś guzik. Po pewnym czasie zrezygnowały i schowały radio z powrotem do szafy. Zaczęły szukać dalej. Po kilku godzinach, gdy poczuły narastający głód, zeszły na dół. Weszły do domu cioci Amelii i zdziwione, zatrzymały się. Mieszkanie cioci wyglądało zupełnie inaczej, a sama ciocia była o 30 lat młodsza. Siedziała w kuchni przy stole i słuchała radia. Właśnie tego, które dziewczyny znalazły na strychu. Rozalia miała wrażenie, że gdzieś już widziała tą scenę, chwilę później przypomniała sobie o albumie zdjęć, który wczoraj oglądała na ławce w ogrodzie. Dokładnie ten sam obraz cioci był uwieczniony na zdjęciu. W radiu nie było słychać ani muzyki, ani wiadomości ,tylko szum zakłóconych fal radiowych. Rozalia podeszła do cioci i stanęła przed nią. Amelia powoli podniosła wzrok i spytała:
-Kim ty jesteś?
-Ciociu nie poznajesz mnie? To ja Rozalia, jestem córką twojej siostry - odparła lekko zdenerwowana Rozalia, dopiero wtedy zauważyła, że ciocia płacze.
-Niemożliwe... To nie może być możliwe... - Amelia zaczęła się jąkać i nerwowo spojrzała do tyłu na Zoję. -Znalazłyście to radio? - wskazała na urządzenie stojące na parapecie. Obie dziewczyny kiwnęły głową, były coraz bardziej przerażone. Ciocia podbiegła do drzwi od piwnicy i zeszła na dół. Po chwili wróciła ze słoikiem od kompotu, który tym razem zastąpił dziwny napój. Wlała po trochu do trzech szklanek i rozdała je nam.
- W radiu co jakiś czas słychać pana mówiącego "rok ..." nie może on go wypowiedzieć w całości - mówiła pośpiesznie - gdy znowu to się powtórzy musicie pomyśleć o roku, który teraz jest i szybko wypić Zaczarowaną (nazwa napoju). Wy jesteście z przyszłości, a ja z przeszłości - ciocia była bardzo zdenerwowana. - słuchajcie uważnie - powiedziała. Nerwowo wsłuchiwały się w fale radiowe, po pewnym czasie szum zaczął je dręczyć , coraz bardziej skupione usłyszały "rok..". Rozalia i Zoja równo wypowiedziały:
- 2013 - po czym wypiły płyn w szklankach
-1983- usłyszały z ust cioci Amelii. Obudziły się na strychu z radiem na kolanach. Szybko zapakowały urządzenie do kuferka, a ten włożyły na samo dno szafy. Pobiegły na dół, otworzyły drzwi od mieszkania cioci Amelii i odetchnęły z ulgą. Zmęczone usiadły w kuchni przy stole. Nagle, z tyłu usłyszały:
-Znalazłyście radio. Zapomniałam wam o nim opowiedzieć, sprawiło całej naszej rodzinie wiele problemów- to była ciotka. Podając im kompot, dodała- Przecież włożyłam tam kartkę 70 lat temu, umiecie chyba czytać?- spojrzała na dziewczyny i się uśmiechnęła. -Wiem, co sobie myślicie: Jak to możliwe, skoro mam lat 50?- Zoja o mały włos nie udusiła się pestką od wiśni. Ciotka wskazała na parapet, dopiero wtedy obie dziewczyny zauważyły stojące tam radio, mimo, że jeszcze jakieś 15 minut temu w pośpiechu chowały je na sam dół szafy.
   Po wypiciu kompotu, Rozalia i Zoja wyszły na dwór i usiadły na ławce pod orzechem. Obie długo milczały. Rozalia nie mogła uwierzyć w to, co się stało, nie myślała, że kiedyś to powie, ale od tamtej pory zaczęła wierzyć w czary. Ta historia nauczyła je, że nie wszystko jest takie oczywiste, jak nam się wydaje, a świat skrywa wiele niezbadanych tajemnic.


                                                                            autor: Zosia Hochół  kl.2a





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz