sobota, 25 stycznia 2014

Dom Sherlocka Holmesa


    W XX-wiecznym Londynie mieszkała rodzina Welsonów. Od dwóch pokoleń zamieszkiwała dom przy ulicy Baker Street; ten sam co niegdyś słynny Sherlock Holmes. Emma wiedziała, że jej dziadkowie byli bardzo zadowoleni z tego zakupu. Sama też bardzo często ( w rozmowach ) o tym fakcie wspominała.
   Pewnego dnia do Welsonów przyjechało wujostwo piętnastoletniej Emmy. Dziewczyna mimo dość arystokratycznego wyglądu – pięknie uczesane blond włosy, sukienki z koronkami, gładka cera i perfekcyjna figura - lubiła, spędzć czas ze soimi kuzynami. Było to dla niej oderwanie się od codziennego, nudnego życia.
    Gdy wszyscy dorośli poszli już do pokoju dziennego, odezwał się siedemnastoletni Gregory:
 - To co robimy? Może na początek gramy w chowanego?
Uśmiechnął się widząc kiwające z aprobatą głowy. Już naradzali się kto szuka, gdy usłyszeli głos pani Welson:
  - Nie stójcie tak w korytarzu. Emmo, zaprowadź chłopców do pokoju.
  - Ale co można robić w MOIM pokoju?
  - Masz dużo książek, możecie je poprzeglądać. - mówiąc to, szeroko się uśmiechała - I nie szarżuj tym razem moja droga - szepnęła córce do ucha, po czym odeszła w stronę kuchni.
  - Nienawidzę tych książek. - powiedziała z ponurą miną – Ciągle tylko muszę się uczyć.
  - Znam ten ból. - odparł o rok od niej młodszy Thomas.
   Wszyscy zgodnie usiedli na drewnianym łóżku. Przez chwilę rozglądali się po niewielkim pokoju o wiśniowych ścianach. Z białego sufitu spuszczał się żyrandol z  prymitywnym, plastikowym kloszem. Meble zajmowały większość podłogi pokrytej starym, brązowym dywanem. Najbardziej w oczy rzucała się biblioteczka, która rozciągała się niemalże na całą ścianę. Prócz niej ( prawie na środku pokoju ), pod oknem stało łóżko ( na którym siedzieli ), a obok niego – zastępująca szafę - rozległa komoda. Ponadto w mało widocznym kącie znajdowało się niewielkie biurko.
  - Nie rozumiem o co wam chodzi. - Gregory wstał i wyciągnął jedną z książek - czytanie jest fascynujące.
   Lektura, którą trzymał w rekach była bardzo zakurzona i stara. Dało się jednak odczytać co widnieje na twardej, zdobionej oprawie: ,,Sen dusz”. Gregory nie mógł uwierzyć własnym oczom. Dużo słyszał o tej książce, ale nigdy jej nie przeczytał, bo wszystkie 100 egzemplarzy, które wydano były bardzo drogie. Jego drżący głos odbił się echem po pokoju:
  - Emmo, czytałaś kiedyś te książki?
  - Nie dużo, a co?- to mówiąc spojrzała na niego z zaciekawieniem - Coś znalazłeś?
  - Tak. - przełknął ślinę - Książkę wartą kilka tysięcy funtów.
   Emma i Thomas z niedowierzaniem w oczach podeszli do niego i zaczęli przyglądać się oprawie książki. Wszyscy wiedzieli jaką ma wartość, bo w gazetach i radiu często pojawiały się oferty kupna.
  - Twoi rodzice też nie czytają książek?
  - Tak, to znaczy nie. Czytają, tylko nie moje…
   Wszyscy spojrzeli na mebel, ciekawi czy jeszcze może ich zaskoczyć. Po chwili każdy z nich wyciągał po jednej lekturze i dzielił się swoimi odkryciami z pozostałymi. W połowie pracy przerwali, by policzyć ile z książek okazało się białymi krukami.
  - Dwie trzecie! – powiedział w końcu Gregory
   Emma chciała krzyknąć: ,, Mamo, tato chodźcie! Musicie coś zobaczyć! ”, ale powstrzymał ją łoskot dobiegający od biblioteczki. Obróciła się i nim zdążyła o coś
 zapytać - usłyszała:
  - Ja nie chciałem – tłumaczył się Thomas – wyciągnąłem książkę i to się otworzyło. Jak drzwi, tylko że to nie drzwi…
Emma i Gregory popatrzyli na siebie, nie słuchając już co mówi. Później starszy chłopak głośno pstryknął swemu bratu przed twarzą, uciszając go.
  - Myślisz, że nas słyszeli? – spytał się Emmy patrząc na drzwi pokoju
  - Mam nadzieję, że nie. – powiedziała i wzięła z biurka dwie duże latarki – Szkoda by było, gdyby przeszkodzili nam w przygodzie!
   Wszyscy się uśmiechnęli, a następnie spojrzeli w stronę przejścia. Widać w nim było krótki korytarz o łukowym sklepieniu, który wydał się im zupełnie ciemny. Gregory znów głośno przełknął ślinę ( pozostała dwójka wyraźnie to słyszała ), a następnie powiedział:
  - Dobra, ja pójdę pierwszy, Thomas drugi, a Emma ostatnia.
  - Dobrze – odpowiedzieli niemalże równo.
Gregory wszedł, oświetlając sobie drogę latarką. Stąpał bardzo uważnie, bo drewniana podłoga skrzypiała przy każdym kroku. Gdy dochodził do zakrętu – praktycznie kipiał od emocji, które chwilę później osłabły.
  - Nic tu nie ma. – powiedział, czekając na resztę
   Stał teraz w pomieszczeni niewiele szerszym i dłuższym niż korytarz. Sufit nie był już niski i łukowaty, tylko wysoki i płaski. Wszystko ( nawet podłoga ) było murowane czerwonymi cegłami. Kiedy pozostała dwójka weszła do ciemnego pokoju, na ich twarzach ujrzał uczucia, które sam odczuwał – smutek i zawiedzenie.
  - Czyli Holmes był tylko starym głupkiem, który z nudów robi tajne przejścia; tak? – spytała Emma po długiej chwili ciszy
  - No właśnie! – krzyknął Gregory
  - Co ,,no właśnie” ? – odparła dziewczyna
Minę miała taką, jakby szykowała się do kłótni.
  - Sherlock Holmes! Czy naprawdę myślisz, że nie wymyśliłby niczego więcej poza ukrytym pomieszczeniem?
Gdy Thomas to usłyszał, z nadzieją zaczął opukiwać cegły, sprawdzając czy czegoś za nimi nie ma. Emma i Gregory w milczeniu dołączyli do niego. Po paru minutach dziewczyna znalazła kilka obluzowanych cegieł obok siebie.
  - Chodźcie! Chyba coś tu jest… - mówiąc to, zręcznymi palcami wyciągnęła pierwszą z cegieł
  - Nie pomyślałaś, że to niebezpieczne?!  - wrzasnął Thomas – wszystko może się zawalić!
Emma jednak nie słuchała i poświeciła latarką w powstałą dziurę. Zauważyła w niej mały worek, który został przewiązany grubym sznurkiem. Sięgnęła po niego, jednak otwór okazał się zbyt mały, by zmieściła się w nim dłoń. Wyjęła więc dwie kolejne cegły, a następnie wyciągnęła tajemniczy skarb.
  - Może zobaczymy ,,co to jest?” w trochę lepszym świetle? – spytał Thomas – Głowa mnie zaczyna boleć od tego powietrza.
Reszta zgodziła się i cała trójka przeszła korytarzem do pokoju Emmy. Gdy się tam znaleźli, Gregory oznajmił, że idzie po rodziców.
   Po niecałej minucie do pokoju wpadła mama Emmy, a za nią reszta dorosłych i Gregory. Zdziwiona kobieta spojrzała na ,,otwartą biblioteczkę” i wrzasnęła. Uspokoiła się dopiero po kilkudziesięciu sekundach. W tym czasie dzieci relacjonowały o wszystkich zdarzeniach: począwszy od drogocennych książek, a
skończywszy na tajemniczym worku.
   Już czas pomyśleli, kończąc długą opowieść. Thomas wziął do ręki woreczek i rozwiązał mocny supeł. Pani Welson, widząc że wyjmuje z niego fajkę, złotą obrączkę i kilka klejnotów – nie zwracając niczyjej uwagi – wyszła z pokoju. Wszyscy zastanawiali się czym dokładnie są te przedmioty. Panowało takie zamieszanie, że nawet ktoś strącił z brzegu komody radio, które nagle przestało grać; nikt jednak nie zwracał na to uwagi – radio jak ich wiele. Odpowiedzią na dręczące ich pytania okazała się książka przyniesiona przez panią Welson. Można z niej było wywnioskować, że wszystkie te rzeczy należały do Sherlocka Holmesa!
   Po pewnym czasie Welsonowie postanowili otworzyć małe muzeum na parterze swojego domu. Dzięki licznym audycjom w radiu i artykułom prasowym w gazetach, szybko odwiedziło ich wielu miłośników przygód najsławniejszego detektywa w dziejach historii. Nawet Emmę zmieniły te wydarzenia – zaczęła bardziej doceniać książki, bo uwierzyła, że mają w sobie wielką moc.
 Anna Czupryniak  kl. 2a

1 komentarz: