poniedziałek, 9 lutego 2015

Wojna odbiera to, co jest najcenniejsze

Czy we współczesnych czasach na pozór zwykła dziewczyna poświęciłaby swoje życie w imię Polski? - odpowiada Sara Sołtys.

                                                           „Wojna odbiera to, co jest najcenniejsze”
    Ledwo weszłam do zatłoczonego pociągu. Trzeba być szaleńcem, żeby wracać do domu w godzinach szczytu, szczególnie w niedzielę. Dobrze, jestem w pociągu, już jadę, nawet mam bilet, ale mądrą decyzją byłoby, gdybym zdecydowała się zająć jakieś miejsce. Przemierzam przedziały jak najszybciej, w końcu walczę o miejsce, na którym będę siedzieć przez pięć godzin, a może jak mi się poszczęści, to cztery. Co otwieram drzwi, to jakaś zwariowana rodzinka z trójką dzieci, które najwyraźniej nie mają ochoty przestać krzyczeć albo stare panie, które chętnie odmówią ze mną dziesiątkę różańca i pośpiewają psalmy. Nie, dziękuję, wolę odpocząć.
    Chwytam za uchwyt i przeciągam drzwi, spodziewając się najgorszego. Jakim zdziwieniem jest dla mnie, kiedy widzę, że to wnętrze ma zupełnie inny wystrój od pozostałych. Na oknie wiszą zaciągnięte zasłony w kolorze czerwonego wina. Natomiast pod nim umieszczony został drewniany stoliczek, a na nim mała kremowa lampa, która jest zapalona. Na siedzeniach, a właściwie na kanapach, które obite są materiałem w kolorze zasłon, siedzi starsza kobieta, jest sama. Jest ona ubrana w elegancki szary sweterek z aplikacją z pereł na dekolcie oraz w czarną, plisowaną spódnicę za kostkę, a pod ręką ma torebkę ze złotym łańcuszkiem. Zauważam, że płacze, gdyż trzyma w ręce materiałową chusteczkę z koronką. Siadam naprzeciwko niej, by ją obserwować. Jestem niesamowicie głodna, więc wyciągam moją bułkę z sałatą i serem owiniętą w sreberko. Zauważyłam, że odrywa się ona od swojego kawałka materiału i patrzy się ze zdziwieniem na moją bułkę, a raczej sreberko. Co w tym dziwnego? Może jest głodna? Pytam się jej:
- Potrzebuje Pani czegoś?
- Dziękuję, nie. Jedynie czego potrzebuję teraz to szczęścia - odpowiada z żałością w głosie.
Zainteresowała mnie, więc brnę w temat dalej.
- Co jest pani szczęściem?
Zrozpaczona patrzy się w martwy punkt i uśmiecha się do siebie, jakby to było coś oczywistego.
- Moja wnuczka.
No tak, to było oczywiste, każda babcia widzi szczęście w swoich wnuczkach.
- Jedzie pani do niej? – Zapytałam, będąc prawie pewną, że uzyskam pozytywną odpowiedź.
Szczerze? Kobieta właśnie zmarszczyła brwi i spojrzała się na mnie, jakbym zgrzeszyła, powiedziała coś złego.
- Ale ona nie żyje, kochanie.
W tym momencie zaczęła jej się trząść ręka i upuściła mokrą chusteczkę na podłogę. Zaczęła histerycznie płakać, nigdy nie widziałam aż tak zrozpaczonego człowieka. Nie mogłam w to uwierzyć, to na pewno nie do opisania, jak ona musi się teraz czuć. Już chyba wiem, dlaczego nie ma tu nikogo. Nikt nie umiał jej pomóc lub po prostu uciekał. Wszyscy uznawali ją za podstarzałą wariatkę. Ja chcę jej pomóc.
- Pragnę wesprzeć, ale podejrzewam, że nie chce się pani z tym dzielić z obcą osobą. Jeśli jednak uzna pani, że można mi zaufać, to proszę się nie krępować.
Myślę, że postąpiłam słusznie. Początkowo pasażerka nie odzywała się, jednak po jakichś dwudziestu minutach zdecydowała się zabrać głos.
- Moja wnuczka była sanitariuszką o pseudonimie „Inka”. Została umieszczona w więzieniu w Gdańsku jako więzień specjalny. Była bita i poniżana, ale mimo to odmówiła składania zeznań obciążających członków brygad wileńskich AK. 28 sierpnia 1946 została zabita. Oskarżenie było całkowicie absurdalne. Ince zarzucono osobisty udział w zastrzeleniu funkcjonariuszy UB i MO podczas starcia koło miejscowości Podjazy z oddziałem Łupaszki, a nawet wydawania rozkazów, pomimo że była jedynie sanitariuszką oddziału. Moja kochana Danutka, miała mieć dzisiaj 18 lat. Mimo, że zginęła w tak młodym wieku, to broniła honoru swojego i ojczyzny. Jestem z niej dumna.
Przytuliłam ją, tylko tyle jestem w stanie zrobić, przynajmniej tak mi się wydaje. Nie wiem, czy jestem we śnie, czy na jawie lub czy ta kobieta jest duchem, czy też człowiekiem. To nie jest ważne. Ważne jest zadać sobie pytanie: Czy we współczesnych czasach też na pozór zwykła dziewczyna poświęciłaby swoje życie w imię Polski?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz