niedziela, 29 maja 2016

detektyw Barbara Dembińska

Wasza Królewska Mość, jaśnie nam panujący Królu Karolu Gustawie,
Wiele trudu, forteli i intryg zajęło mi wykonanie rozkazu Waszej Królewskiej Mości wyśledzenia Andrzeja Kmicica, tego szlachcica, rycerza i awanturnika, ale także oddanego nam sługi, który w Kiejdanach przysiągł wierność księciu Januszowi Radziwiłłowi. Mogę go określić jako człowieka raptownego i zuchwałego, ale też eleganckiego i wystawnego, zakochanego w waćpannie Aleksandrze Billewiczównie z Wodoktów.
On to jako jeden z nielicznych szlachciców przystał na warunki ugody, którą sporządziliśmy z Radziwiłłami. Co prawda jak donosił mości książę Radziwiłł, tliły się w Kmicicu pewne wątpliwości, ale książę swą mową ukrócić je zdołał, a sam przez Kmicica zbawcą nazwan został. Następnie sumiennie i z pasją realizował rozkazy Mości Księcia. Na dowód tego zdobył Kiejdany, gdzie śmiało rozprawił się z buntownikami, walcząc w samym środku bitwy.
Niestety jak udało mi się dowiedzieć, upiwszy karczmarza zajazdu w Pilwiszkach, sprawa Kmicica przyjęła dla nas bardzo zły obrót w trakcie jego poselstwa z listami od mości księcia Janusza Radziwiłła przede wszystkim do Waszej Królewskiej Mości, ale i do polskich szlachciców. W tymże zajeździe Kmicic przypadkowo spotkał się z mości księciem Bogusławem Radziwiłłem, który to na głos część listów przeczytał, co wspomniany karczmarz podsłuchał i własnym słowem mi zaświadczył.
I tu jak mniemam Kmicic całą prawdę poznawszy, nigdy nie wyrzekł się wierności wrogiej nam Polsce, jeno zwiedzion zapewnieniami Radziwiłłów, oddanie im służył. Moje domysły potwierdziła udana próba porwania mości księcia Bogusława przez Kmicica. Książę Radziwiłł bohatersko uwolnił się z niewoli zabijając dwóch kompanów Kmicica, a jemu samemu strzelając z krócicy prosto w twarz. Wydawać by się mogło, że Kmicic poległ, jednak w moim fachu dopóki naocznie się nie przekonam dopóty drążyć będę, co na chwałę Waszej Królewskiej Mości niezmordowanie czynię.
Niestety moje przypuszczenia były słuszne, a dla naszego Królestwa, bardzo niekorzystne. Andrzej Kmicic przeżył, co więcej, własna krwią napisał do mości księcia Janusza Radziwiłła wypowiedzenie służby oraz zapowiedział zemstę. Jak się później okazało, nie odniósł skutku nasz podstęp wyjawiony przez mości księcia Bogusława, dotyczący zamiaru porwania Króla Jana Kazimierza przez Kmicica, który miał unieszkodliwić tego zdrajcę.
Słuch o Kmicicu zaginął. Po stronie polskiej pojawił się natomiast nowy, bitny rycerz, niejaki Babinicz. Informacja z pozoru niezwiązana z Kmicicem, jednakże piszę com wyśledził dalej. Tenże Babinicz wsławił się w obronie Częstochowy, miasta, które jako kolejne winno poddać się naszej niezwyciężonej armii. Jednak obecni tam żołnierze wraz z mnichami pod rządami przeora Augustyna Kordeckiego, którzy w tamtejszym klasztorze zamieszkują, bronili Częstochowy, ze wszystkich sił, a z murów obronnych słychać było śpiewy i modlitwy. Doszły mnie słuchy, że i cuda tam się działy.
Nasze ataki nijak zdobyć tego warownego wzgórza nie mogły. Nadzieje, które wiązaliśmy z dowiezioną największą kolubryną, pokrzyżował właśnie Babinicz, który w pojedynkę wysadził ją podstępnie i zuchwale. Udało nam się go pojmać i wtedy przyznał się naszemu dowódcy Millerowi, że nie nazywa się Babinicz, ale właśnie Kmicic. Pułkownik Kuklinowski był bliski ukrócenia życia tego zdrajcy, ale z pomocą trzech chłopów udało mu się uciec.
Kolejny raz usłyszałem o Babiniczu, w trakcie jego podróży z  królem Janem Kazimierzem, którego bronił zaciekle podczas bitwy z naszymi oddziałami w wąwozie w okolicy Białego Dunajca. Gdyby nie pomoc tamtejszych górali, wzięlibyśmy do niewoli zarówno króla Jana Kazimierza, jak i Babinicza. Po zakończonej bitwie ciężko ranny Babinicz wyjawił królowi, że naprawdę nazywa się Kmicic. Tę informację uzyskałem od naszego żołnierza rannego w wąwozie, któremu udało się powrócić do Szwecji.
Andrzej Kmicic niestety znów wydobrzał. Król Jan Kazimierz na zamku w Lubowli, jak dowiedziałem się od jednej z tamtejszych dwórek, oczyścił go z wszystkich plotek i darował mu wszystkie winy.
Mości Królu, wypełniając moje zadania pozostaję wiernie na straży. O tym, jakież to szkody Andrzej Kmicic naszemu krajowi wyrządzić jeszcze może, Waszej Królewskiej Mości niezwłocznie donosić będę.
Uniżony sługa Waszej Królewskiej Mości,

Magnus Olsson

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz