,,Test”
Wskoczyłam w
ostatniej chwili. Serce tłukło się jak oszalałe. Myślałam, że za chwilę
wyskoczy mi z piersi. Nie tak to miało wyglądać! Nie miałam pojęcia, że czeka
mnie jeszcze wiele rożnych niespodzianek.
Nazywam się Beatrice
Prior, znaczy tak nazywałam się kiedyś. Teraz mam na imię Tris i jestem
niezgodna, czyli mogę należeć do kilku frakcji. Przewodnicząca erudycji rządzi
wszystkimi frakcjami. Niezgodnych uważa za niebezpieczeństwo i każe ich
zabijać. Muszę ukrywać swoje pochodzenie, ponieważ boję się o życie swoje i
rodziny. Od moich narodzin należałam do Altruistów, czyli pomagałam
Bezfrakcyjnym. Gdy skończyłam 18 lat musiałam przejść test, który pokaże, do
jakiej frakcji powinnam należeć. Mój test niestety nie przeszedł tak, jak tego
chciałam. Dostałam zastrzyk, po którym prawie zasnęłam. Byłam w teście, który
rozgrywał się w mojej głowie. Znalazłam się w sali pełnej luster. Po raz
pierwszy mogłam długo patrzeć w swoje odbicie, gdyż nam altruistom nie wolno
spoglądać w lustra. Nagle zobaczyłam psa. Był to owczarek niemiecki. Warczał,
szczekał i ślinił się. W pewnym momencie zaczął na mnie biec, więc usiadłam i
zamknęłam oczy. Gdy je otworzyłam, koło moich kolan siedział szczeniak. Był
wesoły i przytulny. Po pewnym czasie niedaleko mnie stanęła dziewczynka. Na
sobie miała różową sukienkę i zaczęła wołać szczeniaka. Ten znowu automatycznie
zamienił się w dorosłego, agresywnego owczarka i ruszył na nią. Bez wahania
skoczyłam na psa. Podłoga się załamała, więc się obudziłam. Kobieta stojąca
obok mnie była przerażona! Nie do końca wiedziałam, o co chodzi. Kazała mi się
szybko zbierać i wyjść z sali.
- Jaki jest mój wynik? Do jakiej
frakcji należę? - wypytywałam kobietę.
- Musisz już iść! - wołała kobieta.
- Jaki jest mój wynik!? - krzyknęłam.
- Jesteś niezgodna. Powiedz wszystkim,
że wynikiem twojego testu jest altruizm. Nie wolno ci nikomu powiedzieć, że
jesteś niezgodna! Nawet rodzinie - mówiła kobieta.
- Jak to? To co ja mam wybrać? Przecież
jutro są wybory frakcji! - zamartwiałam się
- Kieruj się intuicją, ale pod żadnym
pozorem nie mów, że jesteś niezgodna - oznajmiła kobieta.
Zamartwiałam się, gdyż nie wiedziałam, jak długo będę w stanie
ukrywać prawdę.
Nadszedł dzień
wyborów. Każdy z nas został wywoływany po kolei. Mój brat podszedł do trzech
szarych mis, które były różnie wypełnione. Każda z mis miała swoje logo
frakcji: Altruizm, Erudycja, Nieustraszoność, Prawość i Serdeczność.
Musieliśmy przeciąć sobie skórę u
ręki i kroplę swojej krwi wrzucić do odpowiedniej misy. Moi rodzice byli bardzo
dumni, gdyż myśleli, że ja i mój brat wybierzemy Altruizm. Niestety tak się nie
stało. Kropla krwi mojego brata spadła na Erudycje, ponieważ tak sobie
zażyczył. Gdy przyszłą moja kolej, zawiedzeni rodzice z nadzieją uśmiechnęli
się do mnie. Długo zastanawiałam, co wybrać. Nie chciałam zawieźć moich
rodziców, ale czułam, że powinnam należeć do Nieustraszoności. I tak też
zrobiłam. Ostatnie co widziałam, to miny rozczarowania moich rodziców. Kiedy skończyły się wybory frakcji, wszyscy
Nieustraszeni zaczęli biec w stronę wyjścia, więc pobiegłam razem z nimi. To,
co zobaczyłam, mnie przeraziło! Nadjeżdżał
pociąg i wszyscy zaczęli do niego wskakiwać. Myślałam, że nie dam rady, ale
jeden z doświadczonych pomógł mi wskoczyć. Jechaliśmy dość długo.
W tym czasie zdążyłam poznać
dziewczynę, która tak samo jak ja dopiero dostała się do tej frakcji. Przez
całą drogę śmiałyśmy się i narzekałyśmy na niebezpieczeństwo, na jakie nas
narażają. Zanim zdążyłyśmy się obejrzeć, dojechałyśmy na miejsce. Niestety Nieustraszeni
mają to do siebie, że nie ma nic bez ryzyka. Tym razem było jeszcze gorzej.
Musieliśmy zeskoczyć z wagonu, tylko tym razem na dach i przez ogromną
przepaść. Jak ktoś spadnie, nie przeżyje. Mi się na szczęście udało!
Przebiegliśmy jeszcze kawałek i zobaczyliśmy kolejną przepaść. Nikt nie
wiedział, co jest na jej końcu. Zgłosiłam się jako pierwsza, gdyż chciałam się
dowiedzieć, co jest na dnie. Wszyscy patrzyli na mnie ze zdziwieniem. Stanęłam
na krawędzi, zamknęłam oczy i skoczyłam. Kiedy otworzyłam oczy, znalazłam się
na wielkiej siatce obok przystojnego faceta. Jak się okazało, był to jeden z
nauczycieli
Nieustraszonych. Pomógł mi zejść z siatki i na mnie spojrzał.
Nieustraszonych. Pomógł mi zejść z siatki i na mnie spojrzał.
- Ktoś cię popchnął? - zapytał.
- Nie. Sama skoczyłam - odpowiedziałam.
- Jak masz na imię? - dopytywał się
nauczyciel
- Jestem Tris Prior - oznajmiłam - A
ty?
- Ja mam na imię Tobajas - uśmiechnął
się.
Zaprowadził mnie do sali, gdzie część Nieustraszonych już
czekała. Długo opowiadali nam o tym, czego będziemy musieli się uczyć i to, co
usłyszałam, mnie przeraziło. Będziemy się między sobą bić i zostaną tylko ci
najlepsi. Bałam się, że ja nie dam rady i odpadnę już po pierwszych zawodach.
Na szczęście mieliśmy czas na naukę.
Po upływie kilku
miesięcy przystąpiliśmy do bitw. Walczyłam z czterema osobami i z każdą udało
mi się wygrać. Byłam najlepsza. Sprawdzali oni czy jesteśmy dość silni, by
przejść test, dzięki któremu zostaniemy już na zawsze w tej frakcji. Nikt nie
chciał powiedzieć nam, co to dokładnie będzie. Na szczęście moje relacje z
Tobajasem się znacznie poprawiły. Pewnego dnia zaprosił mnie do siebie. Nie
miałam pojęcia o co chodzi, ale bez zastanowienia pobiegłam za nim.
- Powiedz mi prawdę. Jaki był twój
wynik testu? - namawiał Tobajas
- Przecież już mówiłam. Moim wynikiem
jest Altruizm - odpowiedziałam niepewnie.
- Ja wiem, że to nieprawda - nalegał -
Jesteś Niezgodna i nie musisz przede mną tego ukrywać, ponieważ sam mam ten
problem.
- Naprawdę? Jesteś Niezgodny? -
zdziwiłam się.
- Tak i muszę powiedzieć ci coś
ważnego. Test będzie rozgrywał się w twojej głowie. Musisz postępować jak
Nieustraszona, czyli walczyć ze złem, które będzie stawać na twojej drodze -
uprzedzał Tobajas
- Jak to walczyć? - wystraszyłam się.
- Wszystkiego się dowiesz w swoim
czasie - oznajmił.
Czekałam dwa lata,
aż będziemy w stanie przejść test frakcyjny. Nie wiedziałam, czego się
spodziewać. Każdy z nas usiadł na wielkim fotelu. Obok niego stały dwie osoby.
Jedna trzymała w ręce jakąś wielką strzykawkę, a druga stała przed wielkim
monitorem. Nawet nie zauważyłam, kiedy ktoś wstrzyknął mi coś w kark.
Natychmiast zasnęłam. Kiedy otworzyłam oczy, stałam na piasku. Wokół mnie nie
było nikogo. Nagle poczułam, jak piasek zaczął mnie wciągać. Próbowałam się
uwolnić, ale nic z tego. Złapałam za wystający korzeń drzewa i próbowałam
podciągnąć się do niego. Z wielkim trudem, ale udało mi się wyjść z piasku.
Niestety to nie koniec koszmaru. Usłyszałam za sobą jakiś głośny oddech. Gdy
się odwróciłam, zobaczyłam ogromnego, wściekłego byka. Po krótkiej chwili
zaczął na mnie biec. Zauważyłam, że mam przy sobie ostry miecz. Szybko go wyjęłam
i skierowałam w stronę zwierzęcia. Czułam wielki strach, ale wiedziałam, że dam
radę go pokonać. Ja również pobiegłam w jego stronę. Miecz wyciągnęłam przed
siebie i wbiłam w jego serce. Ten natychmiast się wykrwawił i umarł. W tym
momencie piasek pod moimi nogami zaczął znikać. Szybko się obudziłam.
Siedziałam na tym fotelu, na którym zasnęłam. Nie do końca wiedziałam, co się
stało. Widziałam tylko, że wszyscy klaszczą. Tobajas podszedł do mnie i się
uśmiechnął.
- Brawo! Zdałaś test poprawnie! -
ucieszył się.
- Naprawdę? To cudownie! - nie
wierzyłam w to co usłyszałam.
Od tego dnia, aż do
dziś jestem Nieustraszona i bardzo się cieszę. Często odwiedzam moich rodziców,
a Tobajas jest moim mężem. Jedynie martwi mnie to, że nikomu innemu nie mogę
powiedzieć o tym, jaka jestem naprawdę. Mam nadzieję, że dam radę utrzymać to w
tajemnicy.
Klaudia
Dębska
1a
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz