Wasza
Królewska Mość, jaśnie nam panujący Królu Karolu Gustawie,
Wiele
trudu, forteli i intryg zajęło mi wykonanie rozkazu Waszej Królewskiej Mości
wyśledzenia Andrzeja Kmicica, tego szlachcica, rycerza i awanturnika, ale także
oddanego nam sługi, który w Kiejdanach przysiągł wierność księciu Januszowi
Radziwiłłowi. Mogę go określić jako człowieka raptownego i zuchwałego, ale też eleganckiego
i wystawnego, zakochanego w waćpannie Aleksandrze Billewiczównie z Wodoktów.
On
to jako jeden z nielicznych szlachciców przystał na warunki ugody, którą
sporządziliśmy z Radziwiłłami. Co prawda jak donosił mości książę Radziwiłł,
tliły się w Kmicicu pewne wątpliwości, ale książę swą mową ukrócić je zdołał, a
sam przez Kmicica zbawcą nazwan został. Następnie sumiennie i z pasją
realizował rozkazy Mości Księcia. Na dowód tego zdobył Kiejdany, gdzie śmiało rozprawił
się z buntownikami, walcząc w samym środku bitwy.
Niestety
jak udało mi się dowiedzieć, upiwszy karczmarza zajazdu w Pilwiszkach, sprawa
Kmicica przyjęła dla nas bardzo zły obrót w trakcie jego poselstwa z listami od
mości księcia Janusza Radziwiłła przede wszystkim do Waszej Królewskiej Mości,
ale i do polskich szlachciców. W tymże zajeździe Kmicic przypadkowo spotkał się
z mości księciem Bogusławem Radziwiłłem, który to na głos część listów
przeczytał, co wspomniany karczmarz podsłuchał i własnym słowem mi zaświadczył.
I tu
jak mniemam Kmicic całą prawdę poznawszy, nigdy nie wyrzekł się wierności
wrogiej nam Polsce, jeno zwiedzion zapewnieniami Radziwiłłów, oddanie im
służył. Moje domysły potwierdziła udana próba porwania mości księcia Bogusława przez
Kmicica. Książę Radziwiłł bohatersko uwolnił się z niewoli zabijając dwóch
kompanów Kmicica, a jemu samemu strzelając z krócicy prosto w twarz. Wydawać by
się mogło, że Kmicic poległ, jednak w moim fachu dopóki naocznie się nie
przekonam dopóty drążyć będę, co na chwałę Waszej Królewskiej Mości
niezmordowanie czynię.
Niestety
moje przypuszczenia były słuszne, a dla naszego Królestwa, bardzo niekorzystne.
Andrzej Kmicic przeżył, co więcej, własna krwią napisał do mości księcia
Janusza Radziwiłła wypowiedzenie służby oraz zapowiedział zemstę. Jak się
później okazało, nie odniósł skutku nasz podstęp wyjawiony przez mości księcia
Bogusława, dotyczący zamiaru porwania Króla Jana Kazimierza przez Kmicica,
który miał unieszkodliwić tego zdrajcę.
Słuch
o Kmicicu zaginął. Po stronie polskiej pojawił się natomiast nowy, bitny
rycerz, niejaki Babinicz. Informacja z pozoru niezwiązana z Kmicicem, jednakże
piszę com wyśledził dalej. Tenże Babinicz wsławił się w obronie Częstochowy,
miasta, które jako kolejne winno poddać się naszej niezwyciężonej armii. Jednak
obecni tam żołnierze wraz z mnichami pod rządami przeora Augustyna Kordeckiego,
którzy w tamtejszym klasztorze zamieszkują, bronili Częstochowy, ze wszystkich
sił, a z murów obronnych słychać było śpiewy i modlitwy. Doszły mnie
słuchy, że i cuda tam się działy.
Nasze
ataki nijak zdobyć tego warownego wzgórza nie mogły. Nadzieje, które wiązaliśmy
z dowiezioną największą kolubryną, pokrzyżował właśnie Babinicz, który w
pojedynkę wysadził ją podstępnie i zuchwale. Udało nam się go pojmać i wtedy
przyznał się naszemu dowódcy Millerowi, że nie nazywa się Babinicz, ale właśnie
Kmicic. Pułkownik Kuklinowski był bliski ukrócenia życia tego zdrajcy, ale z pomocą
trzech chłopów udało mu się uciec.
Kolejny
raz usłyszałem o Babiniczu, w trakcie jego podróży z królem Janem Kazimierzem, którego bronił
zaciekle podczas bitwy z naszymi oddziałami w wąwozie w okolicy Białego Dunajca.
Gdyby nie pomoc tamtejszych górali, wzięlibyśmy do niewoli zarówno króla Jana
Kazimierza, jak i Babinicza. Po zakończonej bitwie ciężko ranny Babinicz wyjawił
królowi, że naprawdę nazywa się Kmicic. Tę informację uzyskałem od naszego
żołnierza rannego w wąwozie, któremu udało się powrócić do Szwecji.
Andrzej
Kmicic niestety znów wydobrzał. Król Jan Kazimierz na zamku w Lubowli, jak
dowiedziałem się od jednej z tamtejszych dwórek, oczyścił go z wszystkich plotek
i darował mu wszystkie winy.
Mości
Królu, wypełniając moje zadania pozostaję wiernie na straży. O tym, jakież to
szkody Andrzej Kmicic naszemu krajowi wyrządzić jeszcze może, Waszej
Królewskiej Mości niezwłocznie donosić będę.
Uniżony
sługa Waszej Królewskiej Mości,
Magnus
Olsson
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz