wtorek, 28 października 2014

Niebo do wynajęcia

Gdzie jest "niebo do wynajęcia"?
Czy niebo można wynająć? Jeśli tak, to gdzie i na jakich warunkach? Kto je może wynająć?
Poczytajcie propozycje uczniów klas trzecich.


Niebo do wynajęcia wg Mateusza Drabka

SCP–2260

Nr obiektu: 2260
Klasa obiektu: Bezpieczny

Specjalne procedury przechowywania: SCP-2260 jest przechowywane w małej metalowej skrzynce w zamkniętej komorze w Sektorze-5. Obiekt jest nieruchomy i żadne dalsze procedury przechowywania nie są wymagane.

Opis: SCP-2260 jest strzykawką ze szklaną fiolką bez podziałki i metalową igłą o średnicy 0,9mm oraz długości 2cm. Wypełniona jest niebieskim płynem określanym jako SCP-2260-1. SCP-2260 uzupełnia się samoczynnie po upływie 24 godzin od opróżnienia fiolki.

Po wprowadzeniu SCP-2260-1 do układu krwionośnego jakiejkolwiek osoby, substancja jest rozprowadzana po organizmie. Pobudza ona układ nerwowy wytwarzając fałszywe impulsy, które są odbierane przez mózg jak naturalne. Wymusza to sen u odbiorcy płynu. Następnie występują zaburzenia percepcji w postaci halucynacji wzrokowych, słuchowych i somatycznych. Efekt mija po czasie 30 minut do 2 godzin od wprowadzenia SCP-2260-1 w zależności od wprowadzonej dawki.

Halucynacje u biorców SCP-2260-1 opisywane są przez nich jako realistyczne. Odnoszą się zazwyczaj wizji raju oraz utopii.

Po przebudzeniu obiekty testowe funkcjonują normalnie. Testy nie wykazują u nich mutacji, uszkodzeń tkanek, ani reakcji alergicznych.

Incydent 2260-1-1: Podczas testu 22/11/2024 substancja została podana obiektowi testowemu w dawce 7cm3. Po przebudzeniu obiekt testowy D-4319 wykazał zmiany psychiczne, zaczął miewać halucynacje występujące w różnych odstępach czasu. D-4319 został przeniesiony do strefy izolacji. Dalsze badanie zostaną przeprowadzone.

Załącznik #1: SCP-2260-1 miał zostać udostępniony na rynku medycznym. Plan został zawieszony po teście opisanym na dokumencie 2260-III. Decyzja o kontynuacji planu zostanie podjęta po przeprowadzeniu odpowiednich badań.


Załącznik #2: Dostęp do dokumentu 2260-I oraz II ma personel poziomu 1 lub wyższego. Dokument 2260-III jest dostępny wyłącznie dla pracowników poziomu 4 lub wyższego.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dokument 2260-I

(D-1532 jest 25-letnim mężczyzną rasy kaukaskiej o wątłej posturze. Jego układ immunologiczny pracuje normalnie. Przedstawiciel klasy D nie wykazuje żadnych zaburzeń psychicznych oprócz klaustrofobii. Podczas testu osobnik nie jest pod wpływem żadnych substancji ani leków wpływających na działanie układu nerwowego.)

Pracownik klasy 2 wstrzykuje SCP-2260-1 do krwioobiegu D-1532. D-1532 zasypia po 2 minutach od podania preparatu.
Sen przebiega normalnie. Po 34 minutach od podania substancji obiekt testowy budzi się.

Dr Higgs: Czy mnie słyszysz?
D-1532: Kto, ja?
Dr Higgs: Proszę podążać wzrokiem za ruchem mojego palca.

Dr Higgs porusza swoim palcem. D-1532 podąża za nim wzrokiem.

Dr Higgs: Reakcja na bodźce wzrokowe i słuchowe poprawna. Proszę opowiedzieć mi co się z panem działo po otrzymaniu zastrzyku.
D-1532: Obudziłem się w lesie. Rozejrzałem się, wokół rosło dużo drzew owocowych. Zerwałem i zjadłem jeden, smakował niesamowicie. Postanowiłem się przejść. Parę kroków dalej natknąłem się na źródło wody i napiłem się z niego. Woda była idealnie czysta. W oddali zauważyłem dym. Pobiegłem w jego stronę. Na miejscu było ognisko i kilka innych osób. Powitali mnie i zaczęliśmy rozmawiać.
Dr Higgs: O czym rozmawialiście?

D-1532 zastanawia się chwilę przed udzieleniem odpowiedzi.

D-1532: Nie pamiętam. Wtedy wszystko się urywa.
Dr Higgs: Jak długo trwały twoim zdaniem opisane przez ciebie wydarzenia?
D-1532: Jakieś pięć minut? Nie więcej.
Dr Higgs: Dziękuję bardzo. Proszę, abyś na chwilę wszedł do pomieszczenia obok.

D-1532 wchodzi do ciasnego pomieszczenia. Drzwi zostają za nim zamknięte. Wnioskując z nagrania z kamer, D-1532 nie wykazuje już skłonności klaustrofobicznych.
D-1532 zostaje wypuszczony z pokoju testowego i odesłany do swojej celi.

Niebo do wynajęcia wg Stanisława Jałochy

Cześć Kuba!
Tak sobie ostatnio myślałem, co to jest niebo. Czy to jest miejsce, czy stan ducha (może duszy?) Trudno sobie je wyobrazić. Bo jeżeli to jest miejsce, do którego trafią po śmierci ludzie dobrzy w nagrodę za swoje sprawowanie i w tym miejscu nie będzie żadnych kłopotów ani zmartwień, to właściwie tam jest nudno. Czy można w nagrodę trafić do nudnego miejsca? Może tak, bo w ostatnie wakacje mama mówiła, że jedziemy nad morze w nagrodę za ciężką pracę przez cały rok szkolny. A przecież wie, że ja nie lubię morza i strasznie się tam nudzę. Czyli męczyłem się w nagrodę. Haha!
Ale właściwie to czy musimy czekać na niebo aż do czasu śmierci? W końcu czasami mówi się, że komuś jest „jak w niebie”, czyli dobrze i błogo. Ale przecież to niebo oznacza dla każdego coś innego. Jeden chciałby leżeć pod palmami, inny zdobywać Czomolungmę, dla kogoś szczytem marzeń są światłą reflektorów i zbieranie gratulacji, dla innych – zaszycie się w jakimś miłym miejscu tak, żeby nikt obcy nie interesował się jego sprawami. Są też ludzie, dla których najważniejsze jest pięcie się po szczeblach kariery zawodowej i zdobywanie pieniędzy, a dla innych ważniejsza jest rodzina i wolą żyć skromnie, ale czas spędzać z dziećmi zamiast pracować do nocy.
Nie wiem czy się ze mną zgodzisz, ale na pewno nieba nie można sobie wynająć na stałe. Przecież „szczęśliwe chwile to motyle” jak mówią słowa piosenki. To znaczy, że są ulotne i nie mogą trwać wiecznie. Motyle żyją bardzo krótko.  Można jednak się postarać, żeby te chwile trwały ja najdłużej. Dlatego jak spotkamy się w wakacje (to już za 3 tygodnie!!) musimy zrobić wszystko, żeby nic nie zakłócało nam dobrej zabawy. Mam nadzieję, że nikt nie będzie nam kazał wcześnie wstawać, nasze mamy nie będą ciągle marudziły o sprzątaniu i w ogóle nasze rodzinki nie będą za bardzo ingerować w nasze spędzanie czasu. Tylko dobra zabawa! Po prostu na te dwa tygodnie musimy sobie „wynająć niebo” i żyć bez trosk. Już nie mogę się doczekać. Świetnie, że nasi starzy wymyślili te wspólne wakacje.
Jeszcze tylko podciągnę niektóre oceny i luzik. Ciekawe czy ciebie też tak męczą o dobre stopnie? Moi dostają świra, jakby to było najważniejsze. Ale postaram się bo wiem, że mamie na tym zależy. Niech się staruszka ucieszy.
Trzymaj się. Do zobaczenia za trzy tygodnie.

Stachu

Niebo do wynajęcia wg Daniela Rogulskiego

     Piekła szuka wielu ludzi, ale tak naprawdę istnieje ono tuż obok nas. Zazwyczaj samo nas znajduje.
     Niebo było pomarańczowo-czerwone od krwi rozlanej na ulicach oraz zanieczyszczeń,  od ciągłych bitew i śmiercionośnych maszyn. Miasto zaś ciche , jakby opuszczone. Gdzieniegdzie słychać było przytłumione krzyki, strzelaniny, a także podobne temu dźwięki.
     Z ruin wybiegło trzech uzbrojonych ludzi. Przemieszczali się środkiem sporej ulicy, gdzie jeszcze niedawno odbyła się potyczka pancerna. Brnęli naprzód za wolność i ojczyznę. Nie bali się niczego, a w szczególności śmierci. Na polu bitwy walały się wszędzie trupy poległych żołnierzy, a także cywili. Niedopałki ciężkich czołgów i spalonych domów zasłaniały widoczność swym pruszem, ulatniającym się w powietrzu. To już nie wyglądało jak centrum miasta.
     Tak więc odważni piechurzy poruszali się szybkim marszem w rozproszeniu. Mijali zawzięcie przeszkody na swej drodze.  Myśleli, że nic nie mogło ich zatrzymać, lecz było to tylko chwilowa nadzieja. Nadzieja, która rodzi się z innego, z większego uczucia - poczucia patrotyzmu. Nadzieja, dzieki której każdy żyje i wciąż walczy. Nadzieja, której nie da się nikomu od tak zabrać.
     W jednej chwili usłyszeć można było strzał, lecz umilkł on tak szybko jak się pojawił. A może nawet szybciej. Padł jeden z trójki. Reszta rzuciła się za jeden "gruchot" stojący z boku szosy. Któryś z nich wrzasnął "Snajper" i wszystko ucichło w jednej chwili, lecz i tak to nie zwróciło życia Leksiego. Biedak leżał we krwi z otwartymi oczami na środku. Lojalny żołnierz i mój przyjaciel już nie żył. Nie miałem wielu przyjaciół, ale jeśli jacyś byli to tylko z wojska. Zawodowcy zawsze trzymali się razem. Kiedyś w chwale razem, teraz samotnie w żalu. Wśród żyjących był Kresnow i ja. Tak ja. Ja tam byłem i widziałem to. Widziałem to wszystko ... i nic nie mogłem zrobić. Mój wieczny uśmiech minął wraz z dniem rozpoczęcia tego całego piekła.

     Była zasada, która jako jedyna tutaj obowiązywała - "Ani kroku wstecz. Naprzód, nie zatrzymywać się, odrwrót będzie uznawany jako przejaw dezercji co oznacza zdrade kaju, a to równa się karze śmierci - z rozkazu numer 227." Rozkaz to rozkaz, lecz nawet bez tego rozkazu nie usiadziałbym dłużej, niż wtedy. Wstałem, przetarłem twarz i wybiegłem zza osłony z całą złością i ogniem w oczach, jakby ktoś w jednej chwili zabrał mi wszystkim moich najbliższych. Mój drugi przyjaciel, Kresnow, pobiegł za mną, jak to powiedział przed misją - "Myślisz że pójdziesz tak sobie bezemnie. Jeszcze się zgubisz w tym "gównie",a jak coś spatolisz musi ktoś cię porządnie opieprzyć." Tego chłopa nikt i nic nie mogło zgiąć, był za silny, ale kula to już coś innego. Mniej więcej wiedziałem gdzie jest snajper, ale pewności nie miałem. Biegłem oczekując strzału, lecz chybionego... Strzelił. Pomyślałem - "Pudło". Wiedziałem już skąd wystartowały naboje. Rzuciłem się w gruz, przycelowałem i palnąłem. W oknie, w którym się znajdował nic nie było widać. Zdjąłem chełm, włożyłem go na patyk, który leżał w gruzie, jak to wiele innych rzeczy porozwalanych wszędzie i podniosłem go do góry, żeby wystawał zza zasłony. Przeczekałem i włożyłem go spowrotem na głowę. Krzyknąłem z wielką rodością: "Haha! Odział Nieśmiertelnych górą! Za to co słuszne! Za gwardie!" Po czym odwróciłem głowę i wrzasnąłem: "Kresnow! On chyba nie żyje! Zabiliśmy go! Haha!" Lecz tam nikogo nie było. Zacząłem go nawoływać. Po chwili znalazłem go ... znaczy jego ciało. Ta kula to nie było jednak "pudło". W jeden dzień straciłem dwóch wspaniałych ludzi. Spojrzałem w górę i powiedziałem "Boże zbaw mnie. Zabierz mnie stąd. Potrzebne mi niebo do wynajęcia."
                                                                                                      Daniel Rogulski kl.3a

Niebo do wynajęcia wg Agaty Bączyk


     Chloe Woods była 19 – letnią mieszkanką Miami. Mimo jej młodego wieku sama sobie radziła w życiu. W wieku 18 lat wyprowadziła się z domu od rodziców i pogodziła szkołę z dorywczą pracą. Nie miała problemów z rodzicami, ale tak było jej wygodniej. Była raczej typem samotniczki, która kochała czytać książki. Nie lubiła niespodzianek i spontaniczności, wolała wiedzieć co się wydarzy. Jej ulubioną książką od lat była książka Sparks'a „ Niebo do wynajęcia”. Trudno było zliczyć ile razy przeczytała tą książkę. Bardzo lubiła sobie siadać wieczorami właśnie z tą książką, gdyż wiedziała że nic już w niej jej nie zaskoczy. Nie wiedziała jak bardzo się myliła
     Uczęszczała do Miami Dade Collage. Była pilną i dobrze uczącą się uczennicą. Ubierała się normalnie, ponieważ najczęściej to były zwykłe rurki i sweter albo t-shirt w zależności od pogody. Miała przyjaciela Willa, ale to był przyjaciel do „oglądania filmów”. Przychodził do niej co niedzielę by obejrzeć razem z Chloe film, który oczywiście znała na pamięć. Rzadko rozmawiali i mało wiedzieli o sobie. Z rodzicami utrzymywała kontakt, ale z pewnością nie taki jaki życzyliby sobie jej rodzice. Mieli tylko ją, aczkolwiek żałowali decyzji o jednym dziecku. Chloe nie chciała wracać do domu i rzadko się odzywała do rodziców, ponieważ nie chciała wracać do świata „idealnych”. Gdy jeszcze z nimi mieszkała żyła pod ogromną presją państwa Woods. Wymagali od niej zbyt wiele niż zdołała udźwignąć. Nie miała czasu na znajomości pozaszkolne ze względu na rozmaite zajęcia dodatkowe jakie serwowała jej mama wierząc, że Chloe osiągnie znacznie więcej od nich, chociaż sami byli ustawieni bardzo wysoko.
     Był poniedziałkowy wieczór, gdy dziewczyna wróciła do swojego małego mieszkanka na 10 piętrze w samym sercu miasta. Dużo pracowała, aby pozwolić sobie na taki widok, w którym od razu się zakochała. Urządziła je w sposób bardzo przytulny. We wnętrzu w salonie znajdowała się ogromna puchowa sofa, której oparcie stanowiły duże poduszki. Przez jedno oparcie przewieszony był miły w dotyku koc i dwie poduszki z grubego puszystego materiału. Siadała tam co wieczoru z kubkiem malinowej herbaty, oparta i opatulona wpatrywała się w wieczorne życie miasta.
     Chodziła po przepięknych alejkach z mnóstwem kwiatków. Wokół niej roznosił się śliczny zapach woni kwiatowej, a ludzie, którzy ją mijali byli szczęśliwi. Radosna przechadzała się między krzewami, aż w końcu znalazła się przed mostem. Zachwycona widokiem od razu znalazła się na drewnianych belkach i wpatrywała się w przejrzystą taflę wody. Nagle most złamał się na pół, a dziewczyna zmagała się z wirem wody, który przed chwilą był taki spokojny. Niezauważona gałąź uderzyła ją w głowę, a ta straciła przytomność.
     Chloe gwałtownie podniosła się z miejsca i rozejrzała się dookoła. Była u siebie w domu, na swojej sofie i z kubkiem po herbacie. Zasnęła. „To był tylko sen” powiedziała do siebie, ale zaczęła myśleć o tym co jej się przyśniło. Nie znała tej dziewczyny, ale znała tamto miejsce. Dokładniej tylko most. Niewiele myśląc narzuciła na siebie kurtkę, ubrała buty i po drodze zgarnęła kluczyki od samochodu.
     Podczas jazdy myślała, że zobaczenie tego mostu nic nie zmieni i pewnie będzie tam pusto. Coraz bardziej się wahała i chciała zawracać, jednak podświadomość mówiła coś innego. Nie lubiła niespodzianek i nie chciała zobaczyć nic co ją zaskoczy. Gdy wewnątrz niej wciąż trwała wojna myśli, parkowała pod niewielką polanką z kilkoma drzewkami i rzeczką. Wysiadła z samochodu i zaczęła iść dróżką wśród drzew. Nie była do końca pewna tego co robi, ale szła dalej. Z każdym kolejnym krokiem otoczenie zmieniało się jak  to ze snu. Przejrzysta woda, kwiaty i nawet ta woń zapachu, jednak oprócz niej nie było widać nikogo. Doszła do mostku i zaczęła stąpać bo drewnianych belkach nie wiedząc co ją czeka. Robiła to najdelikatniej jak tylko mogła w obawie, że się złamie. Stanęła na środku i spojrzała w taflę wody wypatrując czegokolwiek. W odbiciu ujrzała swoją mamę, która wyglądała jakby spała na stojąco. Odwróciła się i dostrzegła, że jest sina i wisi na linie. Przez głowę Chloe przebiegły tysiące myśli zanim dotarło do niej, że jej matka nie żyje. Powiesiła się. Ale co było powodem jej samobójstwa? Tego nie wiedziała. Nie zdążyła nic zrobić jednak, bo jej obraz zaczynał rozmazywać się, a ziemia jakby miała zaraz się zapaść. Więcej Chloe nie zarejestrowała, gdyż opadła na ziemię zapadając w głęboki sen.
       


Agata Bączyk
III D      

     

wtorek, 14 października 2014

Surrealizm...

... A co to?
Wyrażenie wnętrza. Zburzenie logicznego porządku rzeczywistości. Pogranicze jawy, snu, fantazji, halucynacji. Badanie nieświadomości. Sięganie do psychoanalizy. Wyobraźnia bez ograniczeń.
... A jak napisać surrealistyczny tekst?
Uczniowie klas trzecich zmierzyli się z tym wyzwaniem. Oto próbka Agaty Bączyk z kl.3d:

Amadeusz Dode przechadzał się po najdłuższej z najkrótszych dróg jakie zobaczył. Wokół niego na drzewach rosły bardzo jasne czarne liście i kontrastowo ciemne białe owoce. Dróżka, którą szedł, wiodła po zielonych, miękkich kamieniach. Brzegi ścieżynki ładnie obrośnięte były kwiatami w kolorze ciemnozielonym, a liście i gałązki mieniły się kolorami tęczy. W końcu Amadeusz dotarł do solidnie zrobionej furtki z białego, sypkiego piasku wysuszonego na zimnym słońcu. Przechodząc przez furtkę, zaczął iść w zielonej wodzie, którą miał do połowy ud, jednak spodnie i buty pozostały suche.
Droga wydawała się strasznie długa, ale widział koniec, który był strasznie blisko. Dotarł do domku i zapukał do drzwi, które były oknem. Otworzył mu słoń koloru skóry człowieka. Podał mu nogę, chcą się przywitać i zaprosił Amadeusza do środka. Chłopak szedł za słoniem po niewiarygodnie miękkim kamieniu, który spełniał zadanie twardej podłogi. Słoń zaprosił gościa do jasnej kuchni, w której nic nie było widać. Usiadł do solidnie wykonanego stołu, który złamał się po dotknięciu go przez Amadeusza. Słoń odwrócił się do niego i w nodze trzymał coś twardego, co kazał mu wypić.

Widząc surową minę słonia, która się śmiała do niego, zjadł twardy płyn. Stało się coś nieoczekiwanego. Amadeusz rozsypał się na kawałki, przenosząc się w czasie do przedniego tyłu i sprawnie wszedł do autobusu 975, który zzieleniał od liczby ludzi w nim siedzących na stojąco. Konduktor podszedł do niego i zaczął bić go dziurkaczem do biletów. Jednak chłopak wyszedł bez szwanku, bo nadal stał w totalnej rozsypce, trzymając się całości tak, że konduktor nie mógł w niego wycelować lekkim i miękkim dziurkaczem do biletów.

                                                       

piątek, 10 października 2014

FLASH MOB już nagrany!

Oglądajcie flash moba z naszym udziałem! Stary Browar 4.10.2014 o godzinie 15.00 (i my tam byliśmy, i tańczyliśmy) stał się miejscem niecodziennego wydarzenia - Janusz Kruciński (odtwórca głównej roli w słynnym broadwayowski musicalu Jekyll&Hyde) zapraszał do Teatru Muzycznego w Poznaniu. Już w piątek 10.10.2014 PREMIERA w Poznaniu! Warto!